Odwiedzin 37783684
Dziś 454
Sobota 20 kwietnia 2024

 
 

Lekki zawrót głowy

 
 

Tekst: Anna Nagorna
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński

2008.10.06
 


Wydawca Tadeusz Nowakowski i autor książki, Piotr Cegielski, podczas wieczoru promocyjnego.

W niedzielę 20 września, w starym dworku Bellevue, położonym na cyplu Brunsviken, Piotr Cegielski prezentował swoją książkę, która na wiosnę ukazała się nakładem wydawnictwa „Polonica”, jedynego polskiego wydawnictwa działającego na terenie Szwecji.

Historyczny budynek Bellevue, osiemnastowieczna posiadłość nadwornego malarza Johana Pascha, współgrał z tematyką prezentowanej książki. Autor mówił o motywacjach, które skłoniły go do pisania o sztuce, o swoich pasjach kolekcjonerskich i pracy marszanda. Jak stwierdził, chciał napisać o sztuce w kontekście rynku dzieł sztuki, podzielić się doświadczeniami i wiedzą zebraną przez lata kolekcjonerskiego tropienia mniejszych i większych arcydzieł.

Książka jest kolażem tekstów, różnych zarówno tematycznie, jak i stylistycznie. Niektóre teksty były już wcześniej publikowane m.in. w polskim czasopiśmie „Art&Buisness”, inne to teksty mniej związane ze sztuką, traktujące o Instytucie Polskim i kadencji Piotra Cegielskiego jako dyrektora IP. Wieczór zakończyła dyskusja z czytelnikami, którą prowadził wydawca Tadeusz Nowakowski. Tylko nieliczni czytali już książkę. Ja należałam do tych, którzy dopiero mieli ją przeczytać.



W niedzielny wieczór ułożyłam się wygodnie na kanapie. Książka, jak obiecywał wydawca, była ładnie wydana, na kredowym papierze, bogato ilustrowana. Najpierw smakowałam ilustracje. Publikowane w książce fotografie dzieł sztuki, pochodzących częściowo ze zbiorów autora, nie układały się w chronologiczną czy tematyczną całość, za to obiecywały ciekawą lekturę. Polscy malarze, mniej lub bardziej znani, obok Picassa, Leonarda da Vinci, skandynawskiej awangardy i współczesnych instalacji. Intrygujący przekrój i przeskok tematyczny.

Zabrałam się do czytania. Uspokajający tytuł książki, łagodził mi lekki zawrót głowy, spowodowany lekturą. Fakty, daty, nazwiska artystów, marszandów i bogatych mieszczan gęsto splecione z anegdotą, dygresją i refleksją autora układały się uparcie w kalejdoskopowy autoportret Piotra Cegielskiego.



Piotr Cegielski dzienikarz, korespondent zagraniczny, były dyrektor Instytutu Polskiego w Sztokholmie, marszand i kolekcjoner... Postać autora przezierała zza stron, mrugała okiem do czytelnika, popisując się erudycją i konekcjami, czasami wpychała się na pierwszy plan, czasami chowała w cieniu własnych pasji i fascynacji. Tam gdzie autora było mniej, książka czytała się świetnie. Natomiast fragmenty, gdzie autor angażował swój tekst w polityczne czy lokalne debaty lub „rozprawiał się” z adwersarzami, były dużo słabsze, również stylistycznie. Na szczęście dla książki, tych fragmentów nie było tak wiele.

Pasja kolekcjonowania sztuki, jak pisze w jednym z rozdziałów, zaczęła się już w dzieciństwie od fascynacji obrazem Feliksa Wygrzewalskiego „Rybacy”, który wisiał w domu jego dziadka. Późniejsza kradzież obrazu, sprawiła, że autor rozpoczął poszukiwania, które trwają do dzisiaj. Po drodze odkrył inne tropy. Ten ładnie skonstruowany, prywatny mit dał początek karierze marszanda.



Książka wprowadza w świat tropiciela dzieł sztuki, świat antykwariatów, salonów mieszczańskich, aukcji, fałszywych podpisów i okazyjnie nabytych arcydzieł. Detektywistyczna praca przy atrybucji obrazów, wymagająca źródłowej wiedzy, żmudne przeglądanie archiwów i katalogów, polowanie na rarytasy, hazard licytacji, autor smakowicie maluje wszystkie aspekty kolekcjonerstwa.

Jest w książce kilka rozdziałów o charakterze anegdoty. Dziennikarsko opisana kradzież arcydzieł wyniesionych przez dach ze sztokholmskiego Moderna Museet przez braci Marczaków czy esej o obrazie Malewicza, który niezupełnie legalnie stał się własnością szwedzkiego państwa.



Jest również kilka innych, niemal monograficznych. Ciekawy, kilkoma ruchami naszkicowany portret marszanda z Helsinek Gösty Stenmana i odkrytych przez niego kilku malarek Helene Schjerfbeck, Fanny Churberg, Esther Kjerner i Evy Bagge, krótki esej o Eleonor Fini czy historiograficzny tekst o szwedzkiej recepcji polskiej sztuki dwudziestolecia. Te teksty są najlepsze, pobudzają apetyt, żądają pogłębienia.

Pisząc o dziełach sztuki autor nie traci z oczu ich wartości rynkowej i ich prowieniencji. Skąd trafiły na aukcję, jak są wycenione, a ile powinny kosztować. Osadzając je w kontekście rynku, nie pozwala zapomnieć, że jest rasowym marszandem. Trzy lata temu Piotr Cegielski otworzył galerię sztuki „Mitteleuropa” na Norrbackagatan 11 w sztokholmskim Vasastan, którą prowadzi do dzisiaj. Pojęcie „mitteleuropa”, jak pisze w jednym z rozdziałów, zapożyczył od Milana Kundery. Mitteleuropa - Europa Środkowa jako pewna formacja kulturowa, kosmopolityczny i wieloetniczny tygiel, oparty na podobnych wartościach.



Ambicją galerii, jak stwierdza, jest „maksimum różnorodności na minimum przestrzeni”, dlatego też wystawia w niej sztukę nieograniczoną do jednego obszaru geograficznego. Próbuje natomiast utrafić w gusta i smak współczesnego...hmm powiedziałabym mieszczaństwa. Czym był bowiem tygiel kosmopolitycznych miast Środkowej Europy, do którego się odwołuje, jeśli nie formacją mieszczańską?

Wydaje się, że Piotr Cegielski-marszand próbuje reanimować funkcję dzieła sztuki jako konkretnego przedmiotu, nawiązując właśnie do mieszczańskich tradycji. Konkretna przestrzeń mieszczańsko-inteligenckiego salonu i konkretny odbiorca kontra abstrakcyjna próżnia przestrzeni publicznej. Taki kontekst przewija się również przez strony książki. Sztuka nie przez wielkie „S” lecz sprowadzona do konkretnej funkcji, z zachowaniem rozsądnych proporcji i cen.



Książka Piotra Cegielskiego doskonale wtopiła się w mieszczański pejzaż mojego mieszkania, przeczytana, leży teraz na orientalnym stoliku do herbaty, ręcznie grawerowanym, tuż obok stylizowanej biedermeierowskiej kanapy, w towarzystwie wiszącej na ścianie grafiki młodego polskiego artysty „Krzywa wieża”, w katastroficznym ujęciu à la Beksiński i miniatury anonimowego artysty z XIX wieku „Ptasi targ”.
 

Anna Nagorna
Foto: Bogusław "Bobo" Rawiński
PoloniaInfo (2008.10.06)




Artykuły w temacie

  Spokojnie, to tylko sztuka
 









MYCIE OKIEN (STOCKHOLM)
Sprzatanie minimum 50% lub 100% grafiki (Täby)
Praca (Värmdö )
Praca-sprzatanie (Täby)
Brukarstwo (Täby)
Praca dla ogólno budowlańca (Skåne)
BLACHARZ, LAKIERNIK (SKOGAS)
mechanik samochodowy (SKOGAS)
Więcej





Szwecja o smaku lukrecji czyli spotkanie w bibliotece Morenowej.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Kristineberg slott – piękny pałacyk z Kungsholmen.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Muzeum tramwajów w Malmköping.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 8 gości
oraz 0 użytkowników.


TEMU
Kolejny Polak ofiara szwedzkiego multikulti
Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony